11 gru 2015

,,Czas się nie śpieszy - to my nie nadążamy"

Chciałam napisać, że czas ostatnio się śpieszy, no ale ten cytat wybił mnie całkowicie z takiego rozumowania. Ledwo co zdaje sobie sprawę, że od ostatniego posta minął prawie miesiąc. A przecież nic takiego ciekawego się nie działo, czas niby miałam, a wyszło inaczej i dopiero dziś opublikuje wpis, który od dawna wymyśliłam. Wprawdzie od października nigdzie nie wyjeżdżałam, oprócz pobliskich stacji mojego zamieszkania, to chyba mam trochę rzeczy do opisania. Przede wszystkim ostatnie,co pamiętam wśród tych bezbarwnych dni są próbne matury. Niby nic interesującego, ale wiem, że były jakiś tydzień, czy dwa tygodnie temu. Poza tym, dziś nie poszłam do szkoły i powoli dociera do mnie, że jeszcze zostało pięć dni roboczych i zaczną się przygotowania do świąt, czy też wyjazdu. Układa się tak- 5 dni szkoły, osiemnastka przyjaciółki, dzień odpoczynku (albo i nie), wyjazd do Krakowa i powrót nad rankiem 24. Ku radości mojej rodzinki- na Wigilii oczywiście będę.
Wśród tych jak to napisałam bezbarwnych dni, jakieś lepsze dałoby się wyszukać. Choćby jak odwiedziny nowej galerii w Bydgoszczy- Zielonych Arkad, czy też nowej restauracji w moim mieście- Retro Burger. Co do galerii, to mam raczej obojętne uczucia, sklepy, jak sklepy, a całe arkady są za duże, no ale w końcu bydgoszczanie doczekali się tej największej u siebie, jak się nie mylę największej w województwie i Polsce północnej? Chyba jakoś tak. Dzień mile spędzony także w najlepszej burgerowni w moim mieście, a nawet najlepiej urządzonej, w jakich byłam.
Pocztówek przybyło, nawet sporo, ale tylko jedna jest z 'nowego' państwa- Indii. Mimo, że zawsze marzyłam o kartce z tego kraju, to raczej marzyłam o klasyku - Tadż Mahal, aniżeli o takiej, jaką dostałam. Nie przypadła mi do gustu niestety.

Co do planów na grudzień- jak widać jakieś konkretne są, a wyjazd do Krakowa mam nadzieję, że się uda i będzie o czym pisać na blogu. Poza tym już nowy rok będzie intensywny. Ferie zaczynam studniówką, a już 2 dni później jadę z Kajetanem i Olą do Pragi. Tydzień później z mamą, bratem i Kajetanem do Wilna. Plany są, a nawet Kajetan z Olą namawiają mnie na Budapeszt, do którego już kupili bilety. No, ale póki co myślę, że co za dużo to nie zdrowo, tym bardziej, że dzień po powrocie z Węgier miałabym wyjazd do Wilna. Chyba trochę za dużo wrażeń dla mojego kręgosłupa, który nienawidzi jazdy autokarem...

Troszkę zdjęć nie zaszkodzi:



Jak widać, wystrój jest fajny, a burgery przepyszne!

Temat matury z polskiego genialny. Oby tak poszło w maju!



Urocze chmurki

Plan na Pragę wygląda tak: Wzgórze Petrin z Wieżą "Eiffela", Zamek Hradczany, oczywiście Most Karola, Synagoga, Rynek i Tańczący Dom, możliwe, że kolejny punkt widokowy- wieża tv... Poleca ktoś jeszcze jakieś miejsca?

2 komentarze:

  1. W Pradze nie byłam, więc tym razem nic polecić nie mogę. Życzę jednak udanych wyjazdów :) bilet do Budapesztu kupiłam, choć nie wiem czy pojadę. Ale to tylko złotówka w razie czego. Ja autobusem uwielbiam jeździć! Akurat na blogu pisałam o tym ostatnio :p
    Kartka z Indii hmm... chyba też bym wolała Taj Mahal :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem. Czytałam bloga i zainspirowalas mnie do podróży do Włoch. Fajna jest opcja tych busów po 1 Euro. Dzięki Tobie biorę pod uwagę ten kraj na wakacje, chociaż wcześniejszy plan Niemcy -Belgia -Francja -Hiszpania, tez jest fajny. Poza tym ta opcja wyniesie taniej niż Włochy. Do Budapesztu bilety mam za 36 zl, ale mogę się wycofać i stracę jedynie 5zl, wiec chyba tak zrobię ;)

      Usuń