Została połowa wakacji, a lipiec był dość nietypowy. Początek miesiąca był upalny, wtedy czas spędziłam głównie w moim mieście, Wrocławiu czy też Warszawie. Niestety gdy się ochłodziło, jakoś w połowie lipca pojechaliśmy do Sopotu. Mimo początkowej niespecjalnej pogody czas z rodzinką upłynął mi bardzo fajnie. W ostatnich 2 dniach słoneczko już zagościło i można było się poopalać. Wyjazd jak najbardziej udany. Bardzo cenię sobie Sopot, ponieważ można bardzo dobrze zjeść, a samo w sobie miasto ma fajny klimat. Po powrocie do domu z niecierpliwością czekałam za ostatnią atrakcją- moimi urodzinami. Jednak nie spodziewałam się takiej niespodzianki.. Już dawno temu, mimo początkowego oporu mamy, ustaliłyśmy, że nie wyprawiam 18-tki. Mama wynegocjowała okazjonalną kolację dla najbliższej rodziny.. Stało się jednak inaczej. Gdy przekroczyłam drzwi pobliskiej restauracji ujrzałam oprócz rodziny, grono moich najlepszych przyjaciół. Bardzo mnie to wzruszyło, a cała impreza była udana. Towarzystwo wyborne, prezenty- takie o których marzyłam i takie, które mnie rozbawiły, oczywiście pozytywnie! Niespodzianka udana w 100%... Aż sama sobie zazdroszczę, że otaczam się tak genialnymi ludźmi w moim życiu, na których mogę zawsze polegać. Niżej dodam kilka zdjęć ukazujących czas od poprzedniego postu, do dziś.
Następnym razem postaram się wstawić pocztówki, które otrzymałam w te wakacje...
A teraz lecę planować sierpień i szukać jakiejś porządnej wycieczki zagranicę... Trzeba całkowicie wypocząć przed wrześniem :))
Urodziny
z mamusią
i nawet z babcią udało się zrobić zdjęcie...
dolary zawsze się przydadzą ;)