20 lip 2016

2 dni w Budapeszcie!

Wreszcie przyszedł czas by opisać czerwcowy wypad do przepięknej węgierskiej stolicy!
Moim zdaniem Budapeszt jest jednym z piękniejszych miast, które widziałam dotychczas. Na tę opinię nakłada się wiele wrażeń. Przede wszystkich miasto przywitało mnie piękną pogodą, która rzecz jasna plusuje w odbiorze. Na miejsce dotarliśmy około 6 godziny, zakupiliśmy bilet jednodniowy i ruszyliśmy w miasto z bagażami, bo przecież doba hotelowa o 14... Pierwszy pomysł- jedziemy zrobić zdjęcie parlamentu póki nie będzie tłumów. I nie było, to fakt, ale przywitało nas słoneczko górujące centralnie nad budowlą, które uniemożliwiło zrobienie satysfakcjonujących nas zdjęć. Czas więc znaleźć sklep, piekarnię, cokolwiek byleby dawali jedzenie! Rozczarowaliśmy się dość szybko, mijając witryny z godzinami otwarcia, w których ostatni dzień tygodnia nie ma godzin.... tzn. 'vasárnap- zárva' (niedziela- zamknięte). Czyli jedyne co mamy to bilet- więc czas udać się do Pesztu i tam poszukać jedzenia. I tak też się stało, wysiedliśmy na stacji Korwin, a tam galeria otwarta od 9 i jesteśmy uratowani!



Co warto zobaczyć w Budapeszcie?
Przede wszystkim warto jeździć, metrem, trolejbusami, autobusami- w środkach transportu czuć urok miasta...
Bilet na cały dzień podróżowania wszystkimi środkami kosztuje 1650 HUF (ok. 23 zł)
   1. Linia Metra M1druga najstarsza linia metra na świecie. Czuć klimat, czuć też niemiłe zapachy, ale jest bardzo urocza!



2. Parlament- piękna, potężna budowla, jak w środku? Nie mam pojęcia, nie lubię zwiedzać muzeów itp. dlatego ograniczyłam się do zrobienia zdjęć z zewnątrz


3. Baszta rybacka- zupełnie moje klimaty, wspaniałe położenie, kojarzy mi się z nadmorskimi, słonecznymi miastami

4. Buty nad Dunajem- wyjątkowy, Pomnik Pamięci Ofiar Holokaustu... tych, którzy przed śmiercią zostawili jedynie nad brzegiem rzeki swoje buty, a ich ciała po rozstrzelaniu trafiły do wody; kilkadziesiąt par prawdziwych rozmiarów, odlanych z żelaza butów




5. Plac Bohaterów- po prostu lubię takie miejsca, może dlatego, że kojarzą mi się z Paryżem..



18 mar 2016

Jakie jest moje przeznaczenie?

Dobre pytanie, ale, co mi po pytaniu jak nie uzyskam odpowiedzi. Jedyne co wiem, to to,  że dzisiaj sprawa wygląda tak: zostać w domu i się kurować. Swoją drogą zawsze się zastanawiam, czy życiem rządzi przypadek, czy przeznaczenie. Mogłoby się wydawać, że "przypadki chodzą po ludziach", ale może to tak naprawdę "przeznaczone przypadki". A ten cały paradoks niech będzie wstępem do mojego wpisu o... Toruniu.
Toruń to wspaniałe, klimatyczne miasto, odwiedzane przez dużą liczbę turystów i jak też można przeczytać, czy usłyszeć  w internecie, ceniony na  świecie.  Bo o ile mi się zdaje, nie ma zbyt Polaków, którzy nie kojarzą chociażby panoramy zespołu miejskiego od strony Wisły. To taki popularny widok, zdarzający się nawet na maturze z geografii, choć mylony czasem z Zamkiem w Malborku.  Mnie, to miasto kojarzy się bardzo ciepło, przede wszystkim z weekendowymi wypadami. Zazwyczaj letnimi, ale także zimowo-jesiennymi, gdy w Inowrocławiu nudzi się potwornie. O to nie trudno akurat w mieście uzdrowiskowym, przeznaczonym głównie dla kuracjuszy. Prawda jest taka, że niski współczynnik urodzeń, brak pracy i atrakcji sprawia, że miasto się starzeje. Przez to nie wyobrażam sobie zostać tutaj i nie wyjechać gdzieś na studia, w czasie, gdy ostatni znajomi porozjeżdżają się po uczelniach całej Polski. Ale gdyby tak pomyśleć, przecież zaledwie o krok jest właśnie Toruń. Miasto, które lubię i które było dla mnie szczęśliwe. Przecież to w nim osiągnęłam mój mały, pierwszy sukces. UMK stoi otworem, ale czy tam mnie doprowadzą wiatry? Nie wiem. To wie jedynie przeznaczenie albo przypadek? Ten "przypadek" zdecydowanie trąci absurdem, także chyba dochodzę do wniosku, że przeznaczenie jest zwycięzcą. Póki co, zegar maturalny wskazuje 47 dni i przez ten czas lepiej skupić się na testach, niż dzielić skórę na niedźwiedziu.
Prawie zapomniałam- Toruń. Wpis powstał z zamysłem na ukazanie nowych pocztówek, nieco nietypowych, ale przeuroczych. Dostałam je od brata. Widokówki zostały wykonane na papierze czerpanym. Niżej pochwalę się nimi, ale teraz czas także wspomnieć o niedzielnym wypadzie. Mimo brzydkiej, deszczowej pogody, spędziłam czas w Toruniu wraz z Kajetanem. Jak zwykle po przechadzaliśmy się Bulwarem Filadelfijskim, a następnie udaliśmy się do Plazy i Manekina. Wyjątkowo nie do tego na rynku, ale tego obok UMK. Zawsze takie wypady poprawiają mi na dłużej moje 'wahadłowe' nastroje. A teraz czas, podsumować posta zdjęciami.













5 mar 2016

Czas na zmiany

Od tygodnia staram się wraz z moim przyszłym informatykiem przenieść bloga na stronę, przez co ciągle odwlekam napisanie posta. Tymczasem świat się kreci, czas mija, a tematów do pisania dochodzi. To może na rozgrzewkę wstawię moje upragnione indyjskie pocztówki. Mam ich naprawdę wiele, zszytych w bloczki, ale zawsze można je powydzierać. Znalazła się także jedna karteczka z Kuby. Gdy będę miała ostateczną wersję strony, pochwalę się linkiem tutaj. Może nie mam dużej ilości czytelników, ale według mnie bardzo ważną rolę gra estetyka. Oczywiście nie powiem, bo tutaj też jestem w stanie prowadzić przyjemnego dla oka bloga, no ale.... taką miałam zachciankę! Skreślenie, bo strona wydaje się być z grubsza skończona, więc zapraszam!

Link: http://mylifenel.byethost24.com/wp/

SAM_0235 SAM_0231 SAM_0234 SAM_0232 SAM_0233

25 sty 2016

Jej!

Chciałam napisać, że dopiero początek nowego roku, ale spojrzałam na kalendarz i to nie byłoby prawdą. U mnie właśnie rozpoczął się drugi tydzień ferii. Pierwszy dzień zimowych wakacji spędziłam na mojej studniówce, przed którą było wieeele zamieszania. A to nie mogłam kupić nigdzie sukienki, a to nie mogłam dobrać dodatków. Finalnie, wszystko przebiegło zgodnie z planem, ba! nawet perfekcyjnie!
Kilka dni później, bo we wtorek wyruszyłam w dość długą, jak na tę trasę podróż. Inowrocław- Bydgoszcz- Warszawa- Praga. Wyjazd z mojego miasta 7:20, a dojazd na miejsce dzień później o 5:00. A co robić w Pradze grubo przed wschodem słońca? Jeśli ktoś wyrusza w podróż Polskimbusem, to musi się liczyć, że będzie w Czechach wcześnie rano albo późnym wieczorem, tak więc rankiem proponuje poczekać do 6 i udać się do McDonalda, tam posiedzieć ledwie żywo 2 godziny.. Nie ukrywam, że początkowo byłam bardzo poirytowana brakiem snu, zimnem, czy też właśnie wczesną godziną, kiedy to zwykle nie ma co robić. Później jakoś się rozruszaliśmy (nasza paczka- Kajetan, Ola i ja) i udaliśmy się na Wzgórze Petrin. Tam kolejne rozczarowanie... Po przebytej drodze, na szczycie okazało się, że wieża widokowa (replika Eiffla, 5 razy mniejsza, ale jedynie 2 lata młodsza)  jest otwarta dopiero od 10.. Toteż poczekaliśmy sobie, ledwo co nie zamarzliśmy, ale udało się wytrwać, a w końcu także wejść na szczyt. Po 300 schodach, doznaliśmy szoku, mróz był tak paraliżujący, że jedynie zrobiłam kilka zdjęć panoramy i szybko zeszliśmy z powrotem.
Po południu w mieście się ociepliło i z -10 doszło do -4? Chyba jakoś tak. Pozwiedzaliśmy główne kościoły, zaliczyliśmy ważne punkty takie jak Most Karola, Rynek czy Tańczący Dom. Obiadek w Old Prague Restaurant, zakupy w markecie, spacerek i powrót po 20. Cały kolejny dzień upłynął w Warszawie, w domu byłam ok. 17.
Ogólnie Praga wydała mi się dość drogim miastem. Liczyłam na tanią Studentską, a tam około 56 koron, czyli ponad 9 zł. Samo wejście na wieże kosztowało 65 koron, a wjazd windą dodatkowe 65. Na komunikację miejską, nie traciliśmy aż 110 koron na całodniowy bilet, a jedynie kupowaliśmy czasowe - 30 minutowe.
Z założenia wyjazd miał być ekonomiczny, bo bilet z Warszawy jedynie za 1zł+1 zł, w drugą stronę to samo, ale wiadomo jeszcze trzeba doliczyć wcześniejsze destynacje, jedzenie i korony.
Niewątpliwie była to zwariowana podróż, zimna, aczkolwiek pełna naszych ciepłych uśmiechów. Co do wyjazdu do Litwy, wycofaliśmy się. Większa część zapłaty przepadła, ale  mówi się trudno, bo trzeba cenić swoje zdrowie. Na pewno kiedyś odwiedzę także Wilno, chociaż nie w taką pogodę... Zdecydowanie odradzam dłuższe zimowe wyjazdy, bez noclegu.
Na szczęście mam na pocieszenie inną podróż, dużo cieplejszą.. Po maturze oczywiście zamierzam się ''wzbogacić'' i pójść do pracy. Jak wyjdzie to nie wiem, ale wiem zaś, że wrzesień jest zarezerwowany na Bułgarię. Bilety lotnicze już kupione, nocleg zarezerwowany i niech Słoneczny Brzeg czeka za nami- mną i Kajetanem. Oczywiście jestem bardzo szczęśliwa i podekscytowana, ponieważ będzie to nasz pierwszy wyjazd dłuższy, za granicę, ''na własną rękę". Ale teraz czas się skupić na nauce i wytrwać raptem kilka miesięcy w szkole... A potem już zapewne zdecydowane zmiany. Pożyjemy, zobaczymy :)
Fotorelacja:















29 gru 2015

Krakowski smog czy smok?

Witam! Jakimś cudem dowiedziałam się, że dziś jest poniedziałek, a nie jak myślałam wcześniej sobota. No więc czas na posta!
Dni świąteczne minęły baaardzo szybko. Podobnie jak cały rok 2015, który ma to do siebie, że mija błyskawicznie- przynajmniej dla mnie. Mowa dzisiaj jednak o smoku...
Jak pisałam wcześniej przed świętami wyruszyłam wraz z Kajciem do Krakowa. Nie pamiętam czy już o tym wspominałam, ale sam pomysł na wyjazd powstał ze względu na chęć uczczenia?, a może wynagrodzenia? 2 lat naszej znajomości. Pierwszego dnia oczywiście jechaliśmy pociągiem z Inowrocławia do Krakowa, o 13 byliśmy na miejscu i udaliśmy się na obiad do Bobby Burgera. Później pochodziliśmy po Rynku, odpoczęliśmy chwilę i przyszedł czas na niespodzianki. Mimo tego, że stwierdziliśmy, że sam wyjazd będzie prezentem, oboje dodaliśmy coś więcej. Ja dałam Kajetanowi w prezencie portfel, a on mi bilet do Teatru. I tego samego wieczoru pojechaliśmy na spektakl ,,Romanca" - czyli Sposób na kobietę. Oczywiście moglibyście się zastanawiać skąd eleganckie ubrania na zwyczajnym wyjeździe, bo takie rzeczywiście wypada włożyć- otóż Kajetan był w spisku z moją mamą i ona dała mu wszystko co potrzeba.
A sam występ był wspaniały! Chcielibyście zobaczyć minę aktora, który odgrywa swoją rolę, gdy nagle ktoś z widowni krzyczy, że gra beznadziejnie. Dla mnie zdziwienie, aktor schodzi ze sceny wyprasza mężczyznę i mówi, że nie jest w stanie już grać. Widownia jest w szoku, gdy nagle wraca pan wyrzucony, wchodzi na scenę i okazuje się on także aktorem. Genialne! Bardzo dobra komedia w roli głównej z Magdaleną Walach, Marcelem Wiercichowskim i Pawłem Okraską. A po przedstawieniu sen i pobudka o 3 nad ranem. Czyli 2 dzień i wyjazd do Zakopanego. Na miejscu byliśmy po 6, przed czasem. Wszystko było zamknięte, oprócz McDonalda, którego tak szalenie uwielbiam... No, ale tam zjedliśmy coś, niby śniadanie, a w tym czasie  powoli otwierały się sklepy na Krupówkach. Ku mojemu zaskoczeniu budowana tam jest nawet Galeria. Dla mnie to trochę smutne, gdyż uważam, że do niektórych miejsc nie powinna dochodzić globalizacja, bo tracą po prostu swój urok i niepowtarzalność. No ale... niedługo może galerie zaczną budować na plaży? albo na molo w Sopocie? Who knows... Swoją drogą, gdy mówiłam o tym koleżance przez telefon, ona zaznała wtedy olśnienia. Powiedziała coś typu - a my w klasie się śmieliśmy z dziewczyny, która zapytana o Krupówki, powiedziała, że jest to chyba galeria handlowa... Zdecydowanie należy przeprosić koleżankę!
Ale bez przynudzania... Pochodziliśmy sobie po mieście, zrobiliśmy zdjęcia, wjechaliśmy na Gubałówkę, zjedliśmy obiad i wróciliśmy do hotelu w Krakowie. 3 dnia pojechaliśmy na Kopiec Kościuszki, zdobyliśmy go, następnie odwiedziliśmy dzielnicę Kazimierz. Bo czym byłby wypad do Krakowa bez spróbowania zapiekanek w tym rejonie? I tak dzień minął, a wieczorem już spakowani wyjechaliśmy do Torunia. Około 3 każdy z nas był już w swoim domku. Kilka godzin snu i oczywiście Wigilia, a potem jakieś tam chwile, trochę pooglądanych filmów i już poniedziałek... A w sumie wtorek, godzina 00:35...
Ale, żeby tekst pasował do tematu- smogu nie zastałam. Przynajmniej w tramwajach wyświetlany był stan powietrza, który wskazywał na "Dobry". Smoka za to poznałam, a raczej przypomniałam sobie jego wygląd zapamiętany 9 lat temu podczas wycieczki szkolnej.
Cały Kraków oczywiście klimatyczny, świecący i bardzo ciepły... (+13 stopni)
A jak tam po świętach?