31 sie 2014

Koniec wakacji

Jest już dość późno, a z racji tego, że jutro wstaję ok. godz. 6 wstawię szybkiego posta. Ostatni weekend spędziłam leniwie, w piątek jedynie udało mi się bardziej aktywnie- pojechać rowerkiem do Dziarnowa.








A tymczasem wczoraj w Toruniu kończyła się akcja, czy nie wiem jak to nazwać inaczej, po prostu 'skyway'.
Sama nie widziałam tego, ale moja mama pojechała do Torunia i zrobiła kilka fotek.


Jak widać mnóstwo kolorowych światełek w mieście, na budynkach, fontannach itp.,Fajna sprawa- musi robić wrażenie :)

Jutro postaram się dodać zdjęcia wspaniałych pocztówek, które otrzymałam z Grecji :)

29 sie 2014

Wymiana z Malezji

2 dni temu otrzymałam na raz 3 pocztówki z prywatnej wymiany z Malezji. Ostatnio moje 'akcje' pocztówkowe skoczyły w porównaniu do zastoju, który był przez parę ostatnich miesięcy. Obecnie czekam tylko za kolejną pocztówką z Czech i serią z Algierii.

Dziś wyjątkowo ładna pogoda, więc pewnie po obiedzie wybiorę się na rower. Mam zamiar ostatni raz w te wakacje pojechać nad rzekę do oddalonego 8 km od mojego miasta Dziarnowa. Wiosną bardzo często tam jeździłam, bo lubię takie klimatyczne miejsca.










23 sie 2014

Od kuchni

Dzisiejszy dzień głównie spędziłam na gotowaniu i jedzeniu. Kajtek podjął się wyzwania zrobienia qurrito jak z KFC (a nawet lepszego), a ja mu troszeczkę pomogłam. No i trzeba przyznać, że wyszło bardzo dobre. Zamiast sosu barbecue, którego bardzo nie lubię dodaliśmy czosnkowy, więc dlatego całe danie zyskało całkowicie inny smak. Jak dla mnie na 5+
A wyglądało tak:


Było mnóstwo kurczaka!

 Przedstawiam nowego Masterchefa!
Wczoraj listonosz przyniósł pocztówkę 'nagrodę'. Oto ona


Znaczek dość nietypowy





21 sie 2014

Pocztówkowo

Jak można zauważyć ostatnio staram się prowadzić aktywnie bloga, raz na tydzień dodać jakiś post. Niestety zbliża się koniec wakacji i czas spędzam głównie na miejscu z bliskimi osobami. Troszkę jeżdżę na rowerze, szperam w internecie, czy też gram w fifę z Kajciem- i tak mija dzień. W powietrzu czuć już wrzesień, ale to nawet dobrze. Wakacje były wspaniałe i to najważniejsze, a fakt że wracam do szkoły nie przeszkadza mi zbytnio. Tydzień po rozpoczęciu jadę na wycieczkę klasową w góry i do Wiednia, także wtedy będzie co opisywać. Dziś pochwalę się pierwszymi zdobyczami po długiej przerwie na postcrossingu. Jest to pocztówka w ramach wymiany SWAP z Czech i prywatna z Warszawy. Szokuje mnie prędkość z jaką obie zostały doręczone. Z Czech w 3 dni, a z Warszawy w 1 dzień! Szkoda, że wysyłane przeze mnie 'idą' jakieś 2 razy dłużej (przynajmniej do Czech). Aaaa zapomniałabym... oczekuję w najbliższym czasie na pocztówkę z gór, którą wygrałam w konkursie na forum, typując najtrafniej liczbę kolekcji pocztówek pewnej dziewczyny i na serie pocztówek z Aligeri od Pana, który znalazł mnie na stronie oficjalnej i jest zafascynowany Polską, dlatego prosi mnie o kilka pocztówek z naszego kraju. Wydaje się to troszkę dziwne, ale jeśli otrzymam wysyłkę od niego, to czemu ja nie miałabym mu wysłać :) Człowiek ma 1800 pocztówek z Polski... robi wrażenie.



12 sie 2014

Aktywnie

Znowu doszło mi tu trochę zaległości. Nie pisałam, ponieważ powierzyłam mój blog w opiece Pati, która zmieniła 'nieco' wygląd, za co jej bardzo dziękuję! Później wykorzystywałam pogodę jak tylko się dało. Raz w Przyjezierzu, rowerek, gdy było troszkę chłodniej, w niedzielę byłam z Kajciem w Toruniu, a wczoraj rodzinnie na rybach ;)



















W Toruniu z rana ruszyliśmy na lody do Lenkiewicza, żeby oczywiście uniknąć długiego stania w kolejce. Lody genialne! Ja wzięłam sobie jagodowe i piernikowe, Kajtek o smaku krówki i... nie pamiętam. Wiadomo, że moje były i tak lepsze ;) Później sobie chodziliśmy po mieście, żeby trochę zgłodnieć (co było trudne po tych wielkich porcjach lodów) i udać się do mojego kochanego 'Manekina' Tam zjedliśmy naleśniki z shoarmą i wróciliśmy do domu.


A to pocztówki, które wysłałam do Czech i Malezji w ramach wymiany SWAP. (Powoli się znów wkręcam w wymiany)


Wczoraj pogoda nie dopisywała, mimo to pojechaliśmy na ryby. Rodzinnie- ja, dziadek i Miłosz. Udało im się mnie namówić. Wprawdzie więcej robiłam zdjęć niż łowiłam, no ale... :)