24 sie 2015

Pozytywne uzależnienie?

Nie wiem czy to możliwe...
Odkąd zaczęły się wakacje, cały czas jestem głową gdzieś indziej. Raz jadę koleją transsyberyjską, raz podziwiam Wielką Rafę Koralową, innym razem zwiedzam Budapeszt, czy też Rovaniemi. A do szkoły został jedynie tydzień... Wciąż kombinuję...
Nie ukrywam, że ten rok szkolny może być dość intensywny, więc powinnam skupić myśli, nie rozmarzać się i iść dalej, a o wakacjach myśleć w nowym roku po egzaminach. Z racji tego, że ostatnio mnie aż "nosi" od myśli, postanowiłam coś sobie wykombinować. Lubię w życiu stawiać sobie cel i czekać za jego spełnieniem to jest zabawa!
Przez większą część mojego życia nie wyjeżdżałam za obręb mojego województwa. Pierwszą moją podróżą zagraniczną był wyjazd do Wielkiej Brytanii, w wieku 11 lat. Dwa lata później znów odwiedziłam ten kraj, przy tym także moją rodzinę. Przez kolejne lata spędzałam wakacje w Polsce. Dopiero w liceum zaczęłam zmieniać moje priorytety i odkryłam podróże. Przez okres końca 1-szej klasy do dzisiaj zwiedziłam kilka państw. Nie ukrywam, że podróże stały się jednym z głównych celów życiowych, a myśl, że wakacje, a przede wszystkim fundusze się kończą, powoduje u mnie zły humor. Stwierdziłam, więc, że rok 2016 będzie jeszcze bogatszy w doznania. Pragnę dopisać sobie do mapy miejsc, w których byłam nowe państwa, a przede wszystkim ich stolice. I tak w pomocy realizacji planów przyszedł na pomoc mój chłopak- wysyłając mi dziś ciekawe propozycje. Wspólnie zadecydowaliśmy, że warto wybrać się do Wilna. W ten sposób w styczniu będę mogła się pochwalić własnoręcznie zakupioną pocztówką ze stolicy Litwy. Oferta była tak ciekawa, że skusiła się także moja mama z bratem. I tak w 4, na szybko podbijemy Wilno!
Do tego czasu jednak trzeba będzie przetrwać całą nudną jesień. Na szczęście wyprawa daje motywacje do działania.
A co do marzeń to jakie macie marzenia, cele?  Jeśli w grę wchodzą podróże, to w jakie miejsca?
Ja mam już kilka konkretnie wytypowanych szlaków podróży moich marzeń:
1. Australia-Nowa Zelandia- Bali
2. Krym-Kazachstan-Kambodża
3. Norwegia- Szwecja- Laponia
4. szlak parków rozrywki: Holandia-Niemcy- Dania
5. koleją transsyberyjską z Rosji do Mongolii
6. Maroko- Egipt
7. Czarnogóra- Węgry
8. niektóre stany w USA+ Kanada.
mmmm....a teraz: ktoś chce byś sponsorem wycieczek? :))
Żarty, żartami, pora wstawić pocztówki i spać!









Krótki wpis o Albani

W przeciwieństwie do ostatniej notki, ta będzie bardziej zwięzła. (przynajmniej w założeniu)
Jak wcześniej pisałam, podczas ostatniego wyjazdu, udało mi się "być", bo zwiedzić to trochę za duże słowo w Albanii.
Cała wycieczka fakultatywna polegała na wczesnej pobudce, udaniu się do portu w Korfu, tam odprawy celnej; rejsu i czasu wolnego w Sarandzie bądź wykupieniu kolejnej wycieczki- zwiedzania Butrintu- Narodowego Parku.
My wybraliśmy tę pierwszą opcję i spędziliśmy 6 godzin w tym średniej wielkości, nadmorskim mieście.
Odczucia?
Po kilku godzinach spędzonych w Albanii, moje wnioski mogą być dość pochopne.
Uważam jednak, że tubylcy dali się poznać z dobrej, życzliwej strony. Łatwo można dostrzec, wpływy Polaków spędzających tam wakacje. Kasjerzy czy przydrożni kupcy od razu zauważają Polaka i starają się zaimponować swoją znajomością języka polskiego. Wcześniej nie wiedziałam nawet, że nasi rodacy w takim stopniu upodobali sobie ten kraj na wakacje. Na plaży, czy centrum miasta, głównym językiem który da się usłyszeć to właśnie polski.
Z innej zaś strony uważam, że Saranda mimo swego uroku, jest dużo gorszym miejscem na wypoczynek niż Korfu. Całe miasto jest jednym wysypiskiem śmieci..
Przed wyjazdem, czytałam, z czego znany jest ten kraj. Oczywiście na pierwszym miejscu jest fakt, że miejscowi uwielbiają mercedesy. Kolejnym, że jest to, że Albania to"państwo bunkrów". Następnie, można szybko odczytać, że albańczycy lubią.. nieład, a przynajmniej sami go tworzą. I po kilkunastu minutach da się to zauważyć. Nikt nie dba tam o porządek. Nikt nie zwróci uwagi komuś kto wypije sok, po czym natychmiast wyrzuci kartonik na ziemię. Jak już komuś uda się trafić do śmietnika, to miał wielkie szczęście, gdyż kosze "pękają w szwach". Wraki samochodów, łódek, czy nawet autobusów, leżą w zaroślach. Wchodząc głębiej w miasto, łatwo 'natknąć się' na nieprzyjemny zapach. Plaże, porównując z greckimi są naprawdę zaśmiecone.
Podczas pobytu przetestowaliśmy główne miejsce do odpoczynku. Była to wąska, "żwirowo- szklana" plaża. Nie bez powodu piszę szklana... W porównaniu do polskich, czy greckich, była naprawdę bardzo zaniedbana. Ale miała jeden plus- piękne muszelki. Między żwirem, oprócz szkieł, można było znaleźć piękne, kolorowe muszle. Mimo, że woda to Morze Jońskie, to tego dnia była dość chłodna. Sama pogoda była piękna.
Walutą kraju jest lek. Polecam wymienić pieniądze, właśnie na tę walutę, gdyż można zaoszczędzić. Obiad kosztuje ok. 300- 700 leków czyli 9- 21 zł. Butelka wody od 30-100 leków 0,9-3 zł. Ceny są dość porównywalne do naszych.
A teraz szybciutko kończę, bo trochę się rozpisałam... A niżej widoki z albańskiej Sarandy!











21 sie 2015

Spontaniczny wypad do... Grecji

może nie do końca spontaniczny..
Wycieczka zagraniczna była celem postawionym przeze mnie i Kajcia w te wakacje. Długo szukaliśmy po biurach i internecie atrakcyjnych ofert, które były niedostępne po paru minutach. Aż do poniedziałku, 11 sierpnia. Wieczorem przeglądałam ciekawe oferty last minute do Grecji. I znalazłam wymarzoną. Był jednak pewien problem. Wylot miał odbyć się we wtorek po godzinie 9 z Wrocławia. Dojazd pociągiem z mojego miasta zajmuje ponad 3 godziny, patrząc wtedy na zegarek była 22. Teoretycznie można dać radę spakować się i pójść na najszybszy pociąg. Tak i zaryzykowałam. Około północy odjechaliśmy z dworca pkp. Podróż jednak trwała ponad 5h. Nad ranem ledwo żywi zmieniliśmy transport na autobus, aby dojechać na lotnisko. A tam odprawa, podpisanie umowy z biurem i początek przygody.
Kierunek? -Korfu, wyspa oddalona 2 godziny lotu z Polski. 
Szczęśliwi i podekscytowani dotarliśmy na miejsce o godz.13 czasu greckiego. 
Pierwszy dzień na naszej rajskiej wyspie minął dość szybko. Pierwsze moje spostrzeżenia- morze, a raczej bardzo ciepła w nim woda. Nie da się porównać Bałtyku w którym ja osobiście kąpałam się w maksymalnie 20 stopniach z wodą morza Jońskiego sięgającą 29 stopni. Nie wspominając o jej kolorze...
Pogoda była początkowo podobna do tej w Polsce. Raz zdarzył się popołudniowy deszczyk, który nie zakłócił jednak późniejszego plażowania.

Postanowiłam w tym poście przybliżyć moje odczucia z wyjazdu na Korfu, w kolejnym wpisie zaś zdać dość krótkie 'sprawozdanie' z wycieczki do Albani.

Wyspa

Leży nad Morzem Jońskim
Górzysta, zamieszkała przez ponad 100 tys. osób
"Najbardziej włoska z greckich wysp"
Na ulicach rosną winogrona, cytryny;
znana jak cała Grecja z osiołków oraz żółwi

Coś o hotelu

7 dni na wyspie spędziliśmy w hotelu Gelina w miejscowości Acharavi, który spełnił nasze oczekiwania. Jest to cały kompleks z własnym aquaparkiem, kortami tenisowymi, basenami, mini zoo i restauracjami, a nawet kościołem. Uważam, że spełnia wymagania, na pewno na 4 gwiazdki, a może i nawet na swoją 5-teczkę.
Wiele znajomych, którzy wcześniej jeździlli na wycieczki zagraniczne z biurem podróży, mówiło mi, że jeśli wybiera się wakacje w Europie, to w hotelach 4 gwiazdkowych. Zaś w Turcji, Tunezji czy Egipcie wystarczą 3, żeby mieszkać na dobrym poziomie. Myślałam, że to nie co przesadzone stwierdzenie. Będąc jednak na greckiej wyspie uświadomiłam sobie jak wyglądają hotele 3 gwiazdkowe- malutkie, najczęściej daleko od plaży, z jednym basenem, dość kameralne. Myślę, że w Polsce zasługiwałyby maksymalnie na 2 gwiazdki. Choć zdarza się, że gwiazdka, gwiazdce nierówna... 
Ja na pewno polecam ''mój" hotel


Jedzenie

Jako, że były to pierwsze nasze wakacje poza krajem, wybraliśmy wariant all inclusive. Co do jedzenia, nie mam zarzutów. Na terenie hotelu znajdowały się 3 restauracje:
-włoska (pizza, makarony) 
-miszmasz (dania europejskie+ typowe greckie)
-grill (kebab i inne dania z grilla)

Naprawdę bardzo dobrze można było się najeść, wg mnie szczególnie w tej pierwszej. Pizza wygrywa!
Oczywiście też zawsze serwowano owoce, lody, desery głównie greckie, za którymi nie przepadam.

Blisko hotelu znajdowały się także knajpki, restauracje, w których można było zjeść typowe fast foody za kilka euro.
Znalazł się i w Acharavi supermarket, w którym kupiliśmy trochę smakołyków regionalnych czy przekąsek i napojów wielkich koncernów, których smaków nie ma u nas w kraju.

Plan dnia

Każdego dnia odwiedzaliśmy plażę, oddaloną jakieś 5 minut od naszego pokoju. Spędzaliśmy tam kilka godzin oczywiście z przerwami na jedzenie. Codziennie także testowaliśmy różne baseny lub aquapark.
Jednego dnia wybraliśmy się do centrum wyspy- Korfu. 
Miasto to jest zamieszkiwane przed około 35 tys. ludzi. Znajduję się tam port, lotnisko, muzeum i główny rynek. Oddalone jest od Acharavi ok. 35 km, jednak jazda busem zajmuje godzinę, a nawet dwie. Jest to spowodowane wysokością i stanem dróg. Nasze miasteczko było położone na północy wyspy, ok. 800-900 m n.p.m. Widoki z autobusu przecudne! Ale aż strach jechać z Grekiem, który nigdy nie zwalnia, co chwila trąbi na inne pojazdy, a stan drogi zostawia wiele do życzenia. 

W Korfu spędziliśmy kilka godzin. Porobiliśmy zdjęcia, popływaliśmy, zjedliśmy obiad.
Tam dla odmiany plaża była zupełnie żwirowa, a woda zaś, jeszcze czystsza. 
Na obiad zjedliśmy danie typowe dla tej wyspy- Pastitsadę, czyli makaron z sosem i mięsem.
Wieczorem wróciliśmy do naszego hotelu. Niestety jazda powrotna cały czas pod górkę, w pełnym autobusie, na stojąco.

Wycieczki fakultatywne

Uważam, że będąc jedynie tydzień na wakacjach, można pojechać tylko na 1 wycieczkę. My wybraliśmy rejs do Albani, oddalonej jedynie 3 km od najbardziej wysuniętego punktu wyspy. 
Do wyboru były także 2 inne wycieczki; 
-po całej wyspie
-po pobliskich wyspach.
Pierwszą zafundowaliśmy sobie na 'własną rękę'
Nie do końca jednak, gdyż zostało na Korfu, kilka miejsc, których aż żal nie zobaczyć, ale... czas naglił.
Na pewno podczas dłuższego pobytu warto udać się przynajmniej do pałacu Księżniczki Sisi, czy na podobno najpiękniejszą plażę- Paleokastritsa. No i oczywiście do cenrtum Korfu.

Spostrzeżenia

Mnie osobiście zdziwiło, a na pewno zwróciło uwagę kilka faktów:
-swoboda Greków- ludzie na wyspie zostawiali otwarte auta, czy rowery bez przyczepienia.
Kasjerzy śpiewali piosenki, żywo dyskutowali z klientami 
-słaba znajomość języka angielskiego- niektórzy nie byli w stanie nawet powiedzieć zwyczajnego 'sorry'
jedyny sposób dogadania się to 'na migi', dziwne jak na naród czerpiący duże zyski z turystyki
-zakaz wyrzucania papieru toaletowego do toalety- może dziwne, ale w Polsce czy innych państwach Europejskich nie zauważyłam takiego zakazu

Niżej kilka zdjęć dla zobrazowania naszego wyjazdu





















plaża w centrum wyspy


Pastitsada



To nic innego jak żółwiki, było ich mnóstwo w rowie 



A w kolejnym poście nieco o Albani, a jeszcze w kolejnym o zbiorach pocztówkowych 
Miłego weekendu!

10 sie 2015

Niespodzianka

Witam, po gorącym weekendzie!
Ostatnie upalne dni spędzałam głównie nad wodą, z dala od miasta. Jedynie wczoraj późnym południem odwiedziliśmy rodzinnie Toruń. A tam lody u Lenkiewicza i nasz ulubiony sklep Tiger - czyli świat pierdołek.
W piątek razem z Kajciem pojechałam do Przyjezierza. To taka najbliższa dość znana miejscowość rekreacyjno- wypoczynkowa. Tam byliśmy do soboty. Woda, woda i jeszcze raz woda. Mimo, że nie umiem pływać, mogłabym w wodzie spędzić cały dzień.
Wieczorem mała niespodzianka- z racji tego, że pojechaliśmy tam do rodziny Kajcia, załapaliśmy się na wyjazd do Bydgoszczy. W ramach rekompensaty za to, że wszyscy zapomnieli o jego imieninach pojechaliśmy do Escape roomu. I muszę przyznać, że był to strzał w 10! Przede wszystkim poznałam miasto z innej strony. Ulica Gdańska na której mieści się 'dom zagadek' jest przepiękna. Znam Bydgoszcz od uhuhu i nigdy nie przepadałam za tym miastem, typowym blokowiskiem. Tym razem jednak, oczarował mnie bajkowy, nocny widok dobrze oświetlonych kamienic, tramwajów, restauracji i sklepów, które znajdują się w tym rejonie. Podobnie jak oczarowały mnie spadające gwiazdy nad jeziorem po północy. Ale wrócę do atrakcji...
Weszliśmy do pokoju PODRÓŻNIK- który ze względu na tematykę geograficzną, przypasował mi idealnie. I tam w ciągu godziny, nasza 5 osobowa grupa miała odgadnąć wszystkie zagadki, a na końcu kod do sejfu, aby wyjść z pokoju. Udało się nam po 54 minutach- co myślę, że jest bardzo dobrym wynikiem.. Nie będę zdradzać szczegółów, zdjęć też nie mam, żeby nie spoilerować potencjalnym "podróżnikom".  Polecam!

A teraz niespodzianka dzisiejsza. Mimo, że sama nie wysyłam pocztówek dziś, po przyjściu z basenu czekał na mnie komplet widokówek z różnych miejsc. Szczególnie przypodobało mi się pudełeczko, w którym znajdowały się bardzo klimatyczne, nieco artystyczne widokówki z Islandii, USA, Niemiec i Australii.
Niżej zdjęcia 'okazów'.
logo miejsca Escape roomów